So long

Czy ja naprawdę ostatnio byłam tu prawie miesiąc temu? Jeju, jak ten czas szybko leci.. Tyle się działo, tyle przeczytałam, a sama nie wiem czemu Was nie odwiedzałam.. Muszę się poprawić i nabrać systematyczności na nowo, bo idę w złym kierunku :D Już niedługo nowy post, zapraszam :)

Pozdrawiam, Kochani
Maddie

Harlan Coben - Nie mów nikomu

Dawno mnie tu nie było, ale wracam z książką wartą uwagi :)
Tego pana chyba nie muszę nikomu przedstawiać, myślę, że większość z Was miała już styczność z tym autorem, bądź o nim słyszała. To mój kolejny pierwszy raz ;) Nigdy wcześniej nie sięgałam po nic jego z twórczości i żałuję, bo bardzo się polubiliśmy.

Harlan Coben porwał mnie totalnie swoim stylem pisania, który jest lekki, przyjemny dla duszy i jednocześnie można wynieść z jego zapisków dobrego. Gdybym była pisarką, chciałabym pisać z taką lekkością jak on.

Wątki w książce są doskonale dopracowane, nie przyłapałam autora na żadnej pomyłce. Czyta się ją w tempie błyskawicznym, jak już zaczęłam, nie mogłam się od niej oderwać. Wielowątkowość nadaje tu szybkiego tempa i podczas gdy bohater uciekał, miałam wrażenie, że uciekam razem z nim, a nawet przyłapywałam się na szybkich oddechach, co mi się jeszcze nie zdarzyło.

Książka jest pełna niespodzianek. Co chwilę pojawiają się jakieś nowe fakty w sprawach, nieznajomi ludzie, którzy czegoś chcą, lecz tak naprawdę nie wiemy czego. To jedna z tych książek, w których nie wiemy co może się wydarzyć w najbliższym czasie, wraz z bohaterem rozważamy wiele możliwości, jesteśmy prawie pewni, że właśnie o to chodzi, ale po chwili okazuje się, że to, co się stało przerosło nasze oczekiwania.

Tutaj wcielamy się w rolę każdego z bohaterów, w zależności od perspektywy, z jakiej autor przedstawia nam wydarzenia, co genialnie wpływa na naszą wyobraźnię, a dodatkowo sprawia, że rozwiązujemy sprawę niemal jak najbardziej dociekliwi detektywi. Warto przeczytać.

A, zapomniałabym - poczucie humoru autora rządzi ! :D

David i Elizabeth Beckowie tworzą dobre, zgrane małżeństwo, a ich związek ma swoje korzenie już w dzieciństwie. W dzień trzynastej rocznicy wybierają się nad jezioro, by uczcić lata spędzone razem. Niestety, ich sielankę przerywa tragedia. Elizabeth zostaje porwana, a kilka dni później jej ciało zostaje znalezione, okazuje się, że padła ofiarą seryjnego mordercy. Czy aby na pewno? Po ośmiu latach od jej śmierci David - lekarz pediatra - dostaje mail, a w nim dowód na to, że Elizabeth żyje oraz ostrzeżenie "Nie mów nikomu". Od tej pory jego życie zmienia się diametralnie, a jego tempo z spokojnego na ultraszybkie i zawrotne. Bohater musi zmierzyć się z zagadkami z przeszłości, a nawet poświęcić swoje życie w imię miłości.

Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić.
Czasem pakujemy stare rzeczy i chowamy je na strychu, nigdy nie zamierzając ich wyjmować, ale nie potrafimy się ich pozbyć. Pewnie tak samo jak marzeń.
Śmierć jest wspaniałym nauczycielem. Niestety zbyt surowym.
Brak wyjaśnienia wcale nie oznacza, że naprawdę go nie ma. Po prostu trudno je znaleźć.
Ludzie często mówią, że ten świat jest chory. Nawet nie wiedzą jak bardzo.
Nadzieja, ten ptak w klatce, który nigdy nie umiera, wyrwała się na wolność.
Sądzę, że najtrzeźwiej myśli właśnie wówczas, gdy najbardziej pragnie niczego nie pojmować. Bóg ma szczególne poczucie humoru.

A co Wy o niej sądzicie? :)

Stephen King - Christine


To była miłość od pierwszego wejrzenia. Siedemnastoletni Arnie Cunningham zobaczył Christine i zdecydował, że musi ona należeć do niego. Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swojej dziewczyny, która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę. Rodzice, nauczyciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine. Bo Christine to nie kobieta. To siejący zło i śmierć Plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo.
Zapowiada się ciekawie, prawda? 

Ostatnio gdzieś napisałam, że staram się nie zostawiać książek niedoczytanych, dlatego czuję się w obowiązku napisać, że tej pozycji nie potrafiłam przełknąć do końca. Nie chcę oceniać niedokończonej książki, nie wypada, ale myślę, że powiedzieć co nieco mogę.
 Dobrnęłam do strony 339, rozdział 39, więcej naprawdę nie dałam rady. Pierwszy raz przez całą powieść prześladowała mnie myśl "odłóż to" i koniec końców odłożyłam, bo było to męczarnią dla mojej duszy i rozumku.

 Czy żałuję? Nie, zastąpiłam ją inną, moim zdaniem lepszą i od razu chęć na czytanie wróciła. Choć wyrzuty sumienia pozostają..

Autor podbił moje serce Zieloną milą i niech tak zostanie. Póki co troszkę od niego odpocznę.
Chyba właśnie po tym można poznać ludzi naprawdę samotnych... Zawsze wiedzą, co robić w deszczowe dni. Zawsze można do nich zadzwonić. Zawsze są w domu. Pieprzone "zawsze".
Miłość jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń. 
Może kiedyś wrócę, dokończę, ale puki co odstawiam, nie mam na nią ochoty.. Zbyt dużo się nie działo przez te 339 stron, może tam dalej coś jest, nie wiem, zanosi się na to, że tak, bo w opiniach innych same 7, 8, 9, 10.. Albo po prostu to książka nie dla mnie i może to lepiej, że moja przygoda z nią się skończyła. Z racji tego stworzę tu etykietkę "niedokończone", bo jak już raz pozostawiłam jakąś, myślę, że może być takich więcej.

Choć nie przeczytałam do końca, uznaję za przeczytaną.
 Mam trochę wrażenie, że ona mnie także napadnie, a jak słyszę za oknem wracającego z pracy brata, mam wrażenie, że to ona. Głupie, wiem :D

Oj, nie polubiłyśmy się, Christine.

A co Wy o niej sądzicie? Czytaliście?

Pozdrawiam 
Maddie

Paulo Coelho - Zdrada

Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie potrafiłam zabrać się za pisanie o tej książce, choć przeczytałam ją już jakiś czas temu. Jest to druga książka tego autora, z którą się zapoznaję i muszę wyznać, że poprzednia, a mianowicie Jedenaście minut podobała mi się bardzo i po jej przeczytaniu byłam gotowa stwierdzić, że autor jest moim ulubionym, do Zdrady. Liczyłam na to, że będę zachwycona równie bardzo, jak tamtą, ale się przeliczyłam. Ta pozycja nie przemawia do mnie, jest zbyt wyszukana, napisana tak, jakby autor opisał pierwsze co przyszło mu do głowy i próbował na siłę zrobić z tego coś pięknego. Myślę, że dobra książka musi dojrzeć przy pomocy autora, a tutaj czegoś mi brakowało, czułam jakbym czytała o niczym.. Chyba kolejna niedopieszczona książka albo to ja wybrzydzam ;)

Główna bohaterka nie zdobyła mojej sympatii, choć czasami czytając te jej przemyślenia, miałam wrażenie, że mogę wczuć się w jej rolę. Niektóre emocje były jakby wyjęte z mojego życia, ale nie, nie, żadnych zdrad. Po prostu jej odczucia splatały się z moim ostatnim mętlikiem w głowie. Oh, jak bardzo denerwowały mnie jej próby zdobycia zajętego mężczyzny, podczas gdy sama także była zajęta! Miałam ochotę tam do niej wejść i ją wyrzucić, zakopać.

Książka nie była zachwycająca, owszem, ale mimo to uważam, że styl pisarza jest godzien uwagi i podobał mi się, choć czasem gubiłam się w tych wypielęgnowanych zdaniach i musiałam wracać do przeczytanego tekstu. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że książka jest do niczego, bo jest tam też coś, co przyciąga, co mi się podoba i sprawia, że odbieram książkę nieco bardziej entuzjastycznie. Uważam, że z tej książki możemy się też wiele nauczyć i mimo, że jest jakby o "niczym" jest duża szansa, że wyciągniemy z niej wnioski.

Pierwszy, który mi się nasuwa to na pewno, że doceniamy kogoś dopiero wtedy, gdy możemy go stracić lub już stracimy. Taka już nasza ludzka natura, że nie widzimy jak wiele zawdzięczamy innym i dopiero, gdy pojawia się zagrożenie i dana osoba znika z naszego życia, wiemy, że popełniliśmy błąd.

Drugi to taki, że każdy z nas najpierw robi, a dopiero później myśli, a gdy się już namyśli, rozpacza, bo przecież nie tak miało być, nie chciałem, proszę wybacz. Jest to przestroga dla nas wszystkich i nauka, by próbować zastanawiać się nad tym, co robimy, by później niczego nie żałować.

Muszę także pogratulować autorowi, bo pisząc wczuł się w rolę kobiety i moim zdaniem, wyszło mu to bardzo dobrze i gdybym nie wiedziała kto jest autorem, pewnie pomyślałabym, że to właśnie kobieta.

A o czym książka?

Linda to trzydziestojednoletnia żona, matka, która, choć ma wszystko (kochającego męża, dzieci, wspaniały dom, dobrą pracę), czuje się nieszczęśliwa i popada w depresję. Czegoś brakuje w jej życiu i gdy spotyka swoją dawną miłość z czasów szkolnych podczas wywiadu, czuje, że coś zaczyna się dziać, iskrzyć. Znudzona dotychczasowym życiem szuka pocieszenia w ramionach kochanka, który nie jest jednak taki, jak o nim myślała, ale mimo wszystko zapewnia jej poczucie spełnienia, sprawia, że jest szczęśliwa i zdaje się, że odnajduje swoje miejsce na ziemi. Niestety, nic nie trwa wiecznie i wewnętrznie rozdarta kobieta musi zmierzyć się z swoimi emocjami i myślami, które nie pozwalają jej spać i mogą doprowadzić do złego..
Nie interesuje mnie bycie szczęśliwym. Wolę być zakochany, chociaż to bardziej ryzykowne, bo nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie.
Nie wybieramy sobie życia, to ono wybiera nas. Nie mamy też wpływu na to, ile przypadnie nam w udziale szczęścia, a ile smutku. Trzeba się s tym pogodzić.  
I to jest właśnie mój problemWulkan wybuchł, a ja próbuję wepchnąć lawę do środka, żeby zasiać trawnik, posadzić drzewa i wypuścić na pastwisko owce.
Miłość to nie tylko uczucie - to sztuka - i jak każda sztuka nie kończy się na inspiracji, lecz wymaga pracy. 

Dla chętnych - fragment książki: tutaj .

Kolejna taka, której nie polecam, ale też nie odradzam, wszystko wyżej to tylko moje odczucia, ostatnio dość pomieszane.. A jakie są Wasze? Chętnie poczytam :)

Pozdrawiam
Maddie

Davis Bunn - Modlitwa nieznajomej

Na początek muszę przyznać, że jestem tą książką nieco rozczarowana. Po opiniach znalezionych w internecie spodziewałam się czegoś lepszego, zaskakującego, pełnego ciekawych wydarzeń, momentów wzruszeń, jednak niewiele takich spotkałam w trakcie czytania.. Książka nudziła mnie i mimo, że czytało się ją szybko, nie mogłam doczekać się jej końca i zastanawiałam się jaką inną książką ją sobie zrekompensuje.

Historia sama w sobie może i jest ciekawa, ale zaznaczam, że mnie nie porwała, nie poruszyła i też wiele nie wniosła do mojego życia i wydaje mi się, że nie zostanie w mojej pamięci na długo. Nie podobał mi się sposób, w jaki została przekazana, tak prosto, zbyt skromnie, jakby nie miała znaczenia, a sam autor nie do końca wiedział o czym chciał napisać i stworzył po prostu historię, jak wiele innych w dzisiejszych czasach. Szkoda, bo mogłoby wyjść z tego coś naprawdę porywającego, gdyby tylko poświęcić jej więcej czasu. Myślę, że jest niedopieszczona i stąd to negatywne odczucie u mnie.

Mimo wszystko, jest tu także wątek, który mi się podobał, chyba jako jedyny w powieści, a mianowicie choroba małej Rochele. Dziewczynka - jej sposób bycia i walka z chorobą poruszyły mnie i kibicowałam jej całym sercem. Reszta, w ogóle nie wywarła na mnie wrażenia..

Nie lubię, kiedy coś jest przesycone religią, a tutaj, mam wrażenie, że tak jest. Zbyt dużo tego, staje się męczące i odpycha. W moim wypadku także sprawia, że przestaje chcieć się ja czytać i odbiera się nieco inaczej..

Jak mówi okładka:
Mniej więcej rok temu Amanda Vance urządzała wraz z mężem pokój dla dziecka, które miało się wkrótce narodzić. Dziś pokój ten jest pusty, podobnie jak serce Amandy.  A w najbliższych dniach czeka ją świętowanie w gronie licznej i wielodzietnej rodziny męża, co budzi jej ogromną obawę.  Nadto musi jeszcze zdecydować, czy jest już gotowa wrócić do swej dawnej pracy, na oddział intensywnej opieki dla noworodków. Za dużo naraz. 
Nieoczekiwanie Amanda otrzymuje propozycję, by towarzyszyć swej starszej sąsiadce, Emily, w podróży do Izraela. To okazja nie tylko, by zobaczyć Jerozolimę, ale i odsunąć na chwilę wszystkie troski. Amanda przystaje więc na propozycję Emily.
 Niezwykły splot zdarzeń sprawia, że w Jerozolimę młoda Amerykanka staje się odpowiedzią na prośbę nieznajomej kobiety. Ale czy jej własne wołanie zostanie wysłuchane?
Książka nie zachwyciła, ale znalazłam kilka cytatów, które mi się spodobały.

Kochanie, Bóg dał nam przyjaciół, by uzupełnić nasze rodziny.
Czasami jedyny sposób, by dostrzec prawdę, to zmienić perspektywę. Spojrzeć poza to, co zawładnęło twoim punktem widzenia. 
To nieuczciwe, że życie nie oszczędza nam kolejnych zmartwień, byśmy mieli czas wyzdrowieć.  
Przyjemność to kwiat, który trzeba zrywać, wąchać i cieszyć się nim.
 Cokolwiek stało się za drzwiami jej świata, chciała, aby wiedział, że na niego czekała z otwartym sercem i otwartymi ramionami. Że była gotowa oddać mu wszystko to, kim była, wszystko, co miała, wszystko, czym obdarzył ją Bóg.

Plusem książki jest to, że daje nadzieję na to, że jeszcze może być lepiej.

Nie odradzam, ale też nie polecam.
Jako lekka powieść na ciężki dzień może się sprawdzić.

Pozdrawiam
Maddie

Samantha Hayes - Dopóki cię nie zdobędę

Kolejna książka, którą chcę się z Wami podzielić to thriller psychologiczny, który jest częścią serii Kobieca strona thrillera. Ostatnio jakoś tak naszła mnie ochota na bardziej mroczne książki. Muszę przyznać, że skusiła mnie okładka i tytuł, gdy poznałam opis, nie byłam pewna czy chcę ją czytać, ale już z pierwszą stroną wiedziałam, że to dobry wybór. Czyta się ją dosłownie jednym tchem i wciąga na tyle, że chce się ją zabierać ze sobą wszędzie.

Choć historia, którą w skrócie opisano na okładce, może wydawać się bardzo przewidywalna, zapewniam Was, że tego się nie spodziewaliście. Autorka zdaje bawić się z czytelnikami i robi to doskonale, bo gdy już jesteśmy pewni, tego, co się zdarzy - ona zaskakuje nas niemiłosiernie i aż nie można się nadziwić, że tak daliśmy się nabrać. Ja powracałam do dwóch rozdziałów dwa razy, żeby upewnić się, czy aby na pewno wszystko dobrze zrozumiałam, niczego nie przeoczyłam i zastanawiałam się, czy czasem nie przyłapałam kogoś na pomyłce w druku. Kolejna książka z niespodziewanym zakończeniem, które w ogóle nie nasunęło mi się na myśl podczas czytania, a było takie, że szczena opada, dosłownie.

Autorka przedstawia nam tę historię z trzech perspektyw. Claudii, Zoe i małżeństwa - detektywów.
Każdy z bohaterów ma jakieś swoje tajemnice, co dodatkowo wprowadza napięcie i w pewnym momencie, możemy stwierdzić, że tak naprawdę nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać i nie jesteśmy tu niczego pewni..

A o czym książka?

Claudia wydaje się wieść idealne życie. Ma wspaniałą rodzinę - męża Jamesa i dwóch przybranych synów - Noaha i Oscara oraz pracę, którą uwielbia - pracownik społeczny. Mieszka w ogromnym, ślicznym domu w bogatej dzielnicy. Spodziewa się także swojego pierwszego dziecka, co sprawia, że jest szczęśliwa, choć też pełna obaw. Jako że praca jej męża jest wymagająca i przez większość czasu nie ma go w domu, za jego namową zatrudnia opiekunkę dla bliźniaków, dziecka, które ma się narodzić oraz jej samej. Zoe wydaje się być nianią idealną, ma doświadczenie, jest inteligentna i świetnie radzi sobie z niesfornymi bliźniakami. Lecz wszystko się zmienia, gdy Claudia przyłapuję ją w swojej sypialni, znajduje ślady jej obecności w gabinecie męża, na jej ubraniu dostrzega plamy krwi, a w jej aparacie zdjęcia dokumentów. Dodatkowo zaczyna być głośno o mordowanych ciężarnych kobietach, które mają na sobie znaki prowizorycznych cesarskich cięć, a sprawy te prowadzą - Adam i Lorraine - małżeństwo detektywów, które przechodzi kryzys po zdradzie, a ich starsza córka przysparza zmartwień. W jaki sposób osoby te są z sobą powiązane? Kto zabija bezbronne, spodziewające się potomstwa kobiety? Kim tak naprawdę jest Zoe i czy Claudia jest z nią bezpieczna?

Kiedy nie jesteś w ciąży, najgorsze jest to, że cały świat zdaje się kręcić wokół dzieci. A konieczność wymyślania coraz to nowych bajeczek - ba, życie w ciągłym kłamstwie - oznacza, że człowiek się zapętla i traci poczucie tego, kim naprawdę jest.
Patrząc wstecz, to był mroczny, zimny i samotny czas, ale musiałam przez niego przejść. W przeciwnym razie nie stałabym się kobietą, którą jestem teraz. Stanowił część wielkiej podróży, jaką jest życie, i nie ograniczał się tylko do mnie. Naprawdę wierzę, że jesteśmy tu z konkretnego powodu, dla wyższych celów, i naszą misją jest trzymać się słusznej drogi, a w pierwszej kolejności wyłonić ją spośród wielu. 
Są w życiu pewne rzeczy, z którymi po prostu trzeba się pogodzić.
Zrobię wszystko.
Nie spocznę...
Dopóki cię nie zdobędę 
tumblr

Stephen King - Zielona mila

Jak pewnie zdążyliście zauważyć - to dopiero druga książka tego autora, którą przeczytałam. Muszę się przyznać, że King podbił moje serce i perfekcyjnie otoczył je mgiełką czaru, niepewności i zamiłowania do tego typu książek. Urzekła mnie jak żadna inna do tej pory. Wywoływała wiele sprzecznych emocji, bo taka już jest. Cudowna, piękna, kusząca, wciągająca i świetnie napisana. Poruszy serce każdego, bo jest jakby po to stworzona. By otworzyć ludziom oczy na świat i na to, jak bardzo potrafi być niesprawiedliwy.

John Coffey to bohater, którego pokochałam całym moim małym serduszkiem. Jego wrażliwość, sposób postrzegania świata oraz to, co mówił i w jaki sposób to robił urzekły mnie i sprawiły, że podczas czytania miałam ochotę wejść w życie bohaterów, przytulić wielkiego płaczącego Olbrzyma, zabrać go stamtąd tu - do siebie i chronić przed całym złym światem, który go tak męczył. Jego postać wzruszała mnie niezmiernie. Śmiało mogę powiedzieć, że to mój ulubiony bohater książkowy i myślę, że zostanie tak już do końca. Wszedł do mojej głowy i do mojego serca i mam nadzieję, że nigdy go nie opuści, a ja będę pamiętać o nim już zawsze. Tak, wiem, że to książka, ale ogromnie żałuję, że nie mogłam mu w żaden sposób pomóc..

Zielona mila porusza temat, obecnej nawet w naszych dzisiejszych czasach, kary śmierci, którą wykonuje się na osobach popełniających ciężkie przestępstwa. Ukazuje, że pozory mylą i czasem, wbrew oczekiwaniom, ktoś, kogo osądzamy może być tak naprawdę zupełnie inną osobą. Książka przedstawia też wiele wartości takich jak: oddanie, przyjaźń, wiara, niesprawiedliwość. Porusza także aspekt dyskryminacji czarnoskórych. Poruszyło mnie to, że strażnicy, choćby bardzo chcieli, nie mogli zrobić nic, by udowodnić, że John jest niewinny. Właśnie dlatego, że Coffey był "czarnym". Czytając o tym, byłam zła na cały świat, bo przecież kolor skóry nie ma znaczenia, nie odzwierciedla tego, jakim człowiek jest naprawdę. Czytając ją nasuwało mi się wiele pytań. "Ile tak naprawdę jest człowieka w człowieku?", "Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy?",  "Co ja mogę zrobić, by temu zapobiec?". NIE WIEM..

Przykro mi, że jestem tym, czym jestem.
Będzie dobrze, chłopcy. Teraz będzie najtrudniej, a potem będzie już dobrze 

Stephen King przedstawia nam historię opowiedzianą z punktu widzenia strażnika więziennego - Paula Edgecombe'a oraz przyjaciół pracujących z nim. Możemy podzielić ją na dwie perspektywy czasowe - współczesną, która ma miejsce w domu starości, gdzie przebywa bohater oraz tą, gdy wraz z jego wspomnieniami przenosimy się do roku 1938, by poznać historię więźniów bloku E z więzienia Cold Mountain. A przede wszystkim poznać historię Johna Coffey'a, który został skazany za zamordowanie dwóch małych dziewczynek. Czy był to wyrok sprawiedliwy? Czy człowiek o tak dobrym sercu,  posiadający dar uzdrawiania mógł zrobić krzywdę bezbronnym dzieciom? Czy, wbrew pozorom, zbrodni tej dokonał ktoś inny? I czy sprawiedliwości stanie się zadość? 

Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie. Zmęczony tym, że ciągle wędruję, samotny jak drozd na deszczu. Nie mając nigdy żadnego kumpla, z którym mógłbym wędrować i który powiedziałby mi, skąd, dokąd i po co idziemy. Jestem zmęczony tym, że ludzie są dla siebie niedobrzy. To boli, jakbym miał w głowie potłuczone szkło. Jestem zmęczony tym, że nie zawsze mogłem pomóc. Zmęczony ciemnością. Czuję głównie ból. Jest go za dużo. Gdybym mógł z tym skończyć, zrobiłbym to. Ale nie mogę.
Czasami bardziej boli, gdy człowiek zachowuje milczenie.
Zrobiłem w swoim życiu parę rzeczy, z których nie jestem dumny, ale po raz pierwszy czuję, że naprawdę grozi mi piekło. 
 Możecie także zobaczyć ekranizację, która jest równie piękna jak książka. Dziś, wieczorem, mam zamiar wylać wszystkie swoje łzy, które tak twardo próbowały zatrzymywać się podczas czytania książki, i obejrzeć film jeszcze raz, zabierając z niego dla siebie jak najwięcej.


Każdy musi umrzeć, wiem, że od tej reguły nie ma wyjątku, ale czasami, Boże mój, Zielona Mila jest taka długa.

Stephen King - Joyland

To pierwsza książka tego autora i jednocześnie pierwsza powieść - horror, którą czytałam. Jakoś nigdy nie kręciły mnie tego typu książki, ale jakiś czas temu, na którymś z blogów zobaczyłam jedną z jego książek i później, będąc w bibliotece właśnie Joyland zwróciło moją uwagę i tak oto jest już przeczytana.
Ja - romantyczka - muszę przyznać, że na początku sceptycznie podchodziłam do twórczości tego autora, ale już tą pierwszą książką podbił moje serce.

Podobało mi się tu chyba wszystko. Styl autora - lekki, przyjemny. Nastawiałam się na coś ciężkiego, nudnego, męczącego, ale zostałam mile zaskoczona. Czyta się ją bardzo szybko, zajęła mi jeden dzień i jeden wieczór, co świadczy również o tym, że jest wciągająca i ciekawa. Bohaterowie, których przedstawia nam tu King mają w sobie coś takiego, co przyciąga i sprawia, że książka nie może nie być odebrana pozytywnie.

Nie jest to typowy horror i, jak pewnie też inni, przydzieliłabym ją raczej do powieści obyczajowych, bo fabuła tak naprawdę jest różnorodna. Możemy znaleźć tu troszkę o miłości, śmierci, podejrzeniach, darach, chorobie, starości i zabójstwach. Jednak wątek kryminalny jest tu, mam wrażenie, tylko tłem do reszty wydarzeń. Jest to, jak mówi okładka: Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się - i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie.

Autor przedstawia fabułę stopniowo, zaczynając od zranionej miłości, opisu przeżyć narratora i przechodząc do historii niewinnej zjawy, żeby zakończyć mocnym uderzeniem, scenami, które, przynajmniej u mnie, wzbudzają przerażenie. Jak w filmach.. I kolejne zakończenie, którego za nic bym nie przewidziała!
Czytając, warto skupić się na historii chłopca mieszkającego wraz z matką w domku przy plaży. Można się wzruszyć.

A o czym książka?

Devin Jones to ubogi, zakochany student, który swoje czesne spłaca pracą na rzecz szkoły. Przypadkiem znajduje gazetę, w której trafia na ogłoszenie wakacyjnej pracy w parku rozrywki. Udaje mu się podjąć zatrudnienie, poznaje nowych przyjaciół - Erin i Toma, a dziewczyna, z którą był - rzuca go. Spotyka wróżkę, która przepowiada mu, że "pada na niego cień", zagłębia się w historię seryjnego zabójcy, który jedną z zbrodni popełnił właśnie w Joylandzie, poznaje także chorego Mike'a i jego matkę Annie, którzy już wkrótce mają zawrócić w jego życiu. Joyland- dla Devina - to nie tylko miejsce pracy, ale także to, które zmienia jego nastawienie do życia i pomaga mu dojrzeć, doświadczyć niezwykłego i uleczyć zranione serce.

- Żyjemy w świecie głęboko zepsutym, pełnym wojen, okrucieństwa i bezsensownych tragedii. Każdy zamieszkujący go człowiek dostaje swoją porcje nieszczęścia i nieprzespanych nocy. Ci z was, którzy jeszcze tego nie wiedzą, pewnego dnia się przekonają.
Mogę wam tylko powiedzieć to, co sami wiecie: niektóre dni to skarb. Nie ma ich wiele, ale sądzę, że w życiu każdego jest takich kilka. Dla mnie to był jeden z tych dni i kiedy jest mi smutno - kiedy życie mi ciąży i wszystko wokół wydaje się liche i tandetne jak Joyland Avenue w deszczowy dzień - wracam do niego pamięcią, choćby po to, by przypomnieć sobie, że życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Czasem są cenne.
Nie taki jest świat, w którym żyjemy. 
Ojciec nauczył mnie - głównie swoim przykładem - że jeśli człowiek chce być panem swojego losu, musi sam sobie radzić ze swoimi problemami. 
- Niektórzy ukrywają swoje prawdziwe oblicze, kochanie - powiedziała. - Czasem można poznać, że noszą maski, ale nie zawsze. Nawet ludzie o silnej intuicji mogą dać się nabrać.
Czytałam ją z nutą strachu w sobie  i z zniecierpliwieniem oczekiwałam aż w końcu wydarzy się coś, co wstrząśnie mną i bohaterami. Kiedy ktoś wchodził nagle do mojego pokoju, ja - zaczytana, podskakiwałam w miejscu i z bolącym ze strachu brzuchem oddychałam z ulgą, że to tylko młodszy brat. Może dlatego, że nigdy nie sięgałam po horrory, kryminały, ani nic podobnego.

To książka, która porywa serce, dosłownie.

Myślę, że każdemu, kto jeszcze nie czytał powieści tego typu, Joyland się spodoba, bo jest tu tak naprawdę miszmasz wszystkiego i to wspaniały wstęp do takiego świata książek. Nie czytałeś? Zatem..

WEJDŹ, JEŚLI SIĘ ODWAŻYSZ

Janusz Leon Wiśniewski - Samotność w sieci

Nie potrafię ocenić tej książki jednoznacznie, bo wiele różnych, nawet sprzecznych, uczuć zaistniało we mnie po jej przeczytaniu i w trakcie. Zaczęłam czytać i nagle zachwyt, a zaraz potem nudziłam się, chciałam odłożyć na półkę i tak na zmianę. Czasem moje znudzenie osiągało taki poziom, że włóczyłam tylko oczami po tekście, wyłapując nieliczne słowa i muszę się przyznać, że nie jestem pewna czy główna bohaterka w ogóle miała imię, a jeśli tak to oświećcie mnie, bo nie wiem jakie.

Podoba mi się w niej wiele, choćby to, że autor nie idealizuje sytuacji i są one takie codzienne, normalne, bez szaleństw i zawrotów głowy. Zachwyca mnie tu także sposób, w jaki autor opisuje uczucia i emocje. Robi to tak, że stają się mi bliskie i odkrywa te, których nie potrafię nazwać, a on nazywa i mówi o nich doskonale. Fabuła też jest w porządku, lubię powieści o miłości, pomysł na umieszczenie jej w czasach internetu, tych bliskich nam, jak najbardziej trafiony. To jedna z nielicznych książek, której wydarzeń nie potrafiłam przewidzieć. Chyba mogę powiedzieć, że dużo w niej niespodziewanych zwrotów akcji. Samo zakończenie również mnie zaskoczyło, bo liczyłam na happy end Jego i Jej, a tego, co było w ogóle się nie spodziewałam i nawet przez myśl mi nie przyszło.
Bohaterowie także przypadli mi do gustu. ONA  i jej przyjaciółki, ON i osoby, które spotykał na swojej drodze. ON szczególnie ;) Wzruszyła mnie ogromnie mała Ania, której pomógł Jakub oraz to, kiedy opowiadał Jej o swojej miłości - Natalii. Zainteresowała mnie postać Jima - handlarza narkotykami. Przeraziła mnie jednak historia o wykradzionym mózgu Einsteina..

Niestety, muszę przyznać, że wszystkie te wstawki o DNA, badaczach, profesorach i w ogóle nudziły mnie niezmiernie. Jakoś nie przepadam za takimi rzeczami, ale jest to zrozumiałe tutaj, patrząc na biografię autora, więc to mu wybaczamy. :) Jest tez tego plus - zawsze uczymy się czegoś nowego, a to bardzo cenię w książkach.

ONA - nieszczęśliwa mężatka, zaniedbana przez męża, którego obchodzą tylko projekty i pieniądze. On - Jakub - dotknięty przez los, zraniony przez miłość naukowiec. Poznają się w internecie - na  ICQ, gdy ONA, chcąc się wygadać pisze do nieznajomego i pada na niego. Tak zaczyna się ich historia. O miłości, smutku, rozstaniach, żalu, przemijaniu i samotności, której oboje nie chcą czuć.

Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi.
Samotnym jest się tylko wtedy, gdy ma się na to czas. 
Przy czekaniu nie budzę się o 5 rano, rezygnując z najlepszych snów. Nie przychodzę także z tego powodu już przed 7 do biura. Przy czekaniu mleko nie traci dla mnie smaku. Przy tęsknocie tak. 
 Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie.
Dobra, dobra. Ja wiem, Serce. Ja wiem, o co ci chodzi. Chodzi ci o miłość. Ale pamiętaj o jednym: ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej. Więc ty się nie nastawiaj na wieczność. Ty Serce, nie jesteś czasoprzestrzeń. 
Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają, się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej.
Podsumowując, książka zrobiła na mnie wrażenie i widzę, że ma w sobie 'to coś', co przyciąga, dlatego odkładam w niepamięć wszystko to, co nie podobało mi się. Mądrze napisana, bawi, uczy i wzrusza. Wydaje mi się też, że trudna i potrzeba skupienia, by ją zrozumieć i czerpać z niej jak najwięcej. Nie rozpisuję się zbyt wiele, nie chcę narzucać swojego zdania. Kto czytał - już je ma, kto nie - niech przeczyta i wyrobi własne.

 Zostawiam Was z piosenką, która bardzo kojarzy mi się z tą właśnie książką. Czujecie to?


Pozdrawiam
Maddie



Promocja

Buszowałam dziś w internecie i będąc na stronie empiku znalazłam fajne promocje, którymi się z Wami podzielę. Możecie je znaleźć  tutaj.
Książki nawet do 50% taniej. Myślę, że wyszukacie coś dla siebie. Wśród nich możecie znaleźć:



 

















i wiele wiele innych :)

Link bezpośrednio do książek tutaj
Napiszcie, jeśli znajdziecie coś fajnego.
Miłego przeglądania i udanych zakupów :)

Pozdrawiam 
Maddie


Margaux Fragoso - Zabawa w miłość

Zacznę od tego, że ciężko opisać mi tę książkę. Oceniać biografię, w szczególności historię tak okropną, to nie lada wyzwanie. Książka ta podejmuje bardzo trudną tematykę jaką jest pedofilia. Czytając ją miałam mieszane uczucia w stosunku do bohaterów. Z jednej strony znienawidziłam ojca Margaux, lecz czasem mu współczułam i było mi go żal. Wzruszała mnie postać matki dziewczynki, była taka nieporadna, kompletnie nie wiedziała co robić, a jednak miałam do niej pretensje, że dała się tak oszukać. I oczywiście Peter - to postać, którą totalnie nie wiem jak postrzegać. Kiedy o nim myślę dopada mnie obrzydzenie, niechęć, niedowierzanie, szok i nienawiść. Nie rozumiem go i tego, jak postępuje, a z drugiej strony szkoda mi go i przyłapuję się na tym, że myślę "przecież on jest chory, to nie jego wina" - usprawiedliwiam go, choć myślę, że nie powinnam.

Zanim w ogóle zaczęłam czytać długo zastanawiałam się. Brałam książkę do ręki, a po chwili odkładałam myśląc "nie, jeszcze nie teraz".  Chyba trochę się bałam tego, co mogę tam zastać. Pierwsze, co przykuło moją uwagę to okładka, później tytuł, ale o tym, że ją wzięłam zadecydował dopisek "Prawdziwa historia uwiedzionego dziecka".

Petera - pedofila wyobrażałam sobie troszkę inaczej. Choć szczerze mówiąc, na początku w ogóle nie potrafiłam stworzyć w głowie jego wizerunku. Gdy zaczynałam czytać nie był on dla mnie starszym panem. Był rówieśnikiem Margaux, który postanowił się na niej wyżyć. Dopiero z czasem dotarło do mnie, że przecież to pedofil. Tak - pedofil - słowo, którego do siebie nie dopuszczałam. Nie mogłam pojąć tego, że ktoś może zrobić coś tak okropnego bezbronnemu, niewinnemu dziecku oraz tego, jak bezczynni w stosunku do tego byli rodzice.

Margaux to dziewczynka wychowywana przez chorą psychicznie matkę i porywczego, z skłonnością do alkoholu ojca, który w porywach agresji podnosił na nie rękę. Pewnego dnia, będąc na basenie, wówczas siedmioletnia dziewczynka poznaje starszego o czterdzieści lat Petera. Od tamtej pory Margaux wręcz szaleje na jego punkcie, a on staje się jej towarzyszem zabaw i wycieczek. Zapewnia jej to, czego nie była w stanie doświadczyć w rodzinnym domu. Wbrew pozorom daje jej miłość i dobroć oraz uczy ją nowych rzeczy. Pozwala na to, czego zabrania ojciec, co przyczynia się do tego, że jest nim tak oczarowana i staje się dla niej najważniejszy.  Jest także przyjacielem matki, która uwielbia go równie bardzo jak córka. Obie zaślepione jego urokiem nie dostrzegają, że znajomość z tym człowiekiem może doprowadzić do tragedii oraz zniszczyć psychikę i życie dziecka..

-Tak bardzo cię kocham. Ty nie rozumiesz, Margaux. Margaux, Margaux. Nie ma takiej drugiej jak ty. Po prostu nie ma. Jesteś dla mnie stworzona. Jesteś moim aniołem stróżem. Moją miłością. W tej miłości nie ma nic złego, miłość to piękna sprawa. Kochać kogoś tak cudownego to nie grzech. Jesteśmy dla siebie stworzeni; nieważne, co mówi świat. Wszystko jest nieważne, tylko my się liczymy, ty i ja.
- A propos taty i mamy.. - Peter przystanął i odwrócił się do mnie, stojącej schodek niżej. - Wiesz chyba, że lepiej im o tym nie mówić..
 Przewróciłam oczami i pogroziłam mu palcem.
 - Ile razy mam ci powtarzać, Peterze? Umiem dochować tajemnicy!
 - Wybacz, kochanie, po prostu nikt nie zrozumiałby tego, co do siebie czujemy. Nie daliby nam żyć. Rozdzieliliby nas na pewno, opluli i zniszczyli.
- Wiem, Peterze. Wiem. 
- Ale czuję, jakbyś mnie tu ukrywał. Chciałabym całować cię przy ludziach. Chciałabym zdjąć ci spodnie na  środku supermarketu i kochać się na podłodze. I nie obchodzi mnie, co mówią! Ludzie są tacy durni! Dlaczego nie możemy się pobrać?
- Nie martw się tym, co mówią - odparł Peter. - Oczywiście, że nas potępią, to na pewno. Ale nieważne, mamy własny świat. A im nic do tego.
Książka wzrusza, szokuje i przede wszystkim uczy!
Wstrząsająca historia uwiedzionego dziecka - dziecka, które nie powinno doświadczyć tego, co doświadczyło. A jednak..

E L James - 50 odcieni



Długo, nawet bardzo zwlekałam, jakiś czas temu nadarzyła się okazja sięgnięcia po tą serię, więc postanowiłam ją wykorzystać i przeczytać to polecane przez wszystkich cudeńko. Z racji tego, że lubię książkowe historie młodych dziewczyn, wciągnęłam się na całego i czytałam do późnej nocy. Czytało się ją szybko, chętnie i ciekawiły mnie dalsze losy pana Szarego i Any na tyle, że po trzech dniach książka była już przeczytana. W pewnych momentach mnie rozbawiała, smuciła, a nawet wywołała łzy, lecz główna bohaterka czasem mocno mnie irytowała swoim zachowaniem. Pan Grey natomiast spodobał mi się masakrycznie mimo jego wad i niedoskonałości. :)

Postanowiłam sięgnąć także po drugą część - Ciemniejsza strona Greya. Będąc w bibliotece zapytałam przemiłą starszą panią, czy jest ta książka i, ku mojemu zdziwieniu, pani lekko się oburzyła i zapytała mnie czy ja naprawdę chcę to przeczytać :D Potwierdziłam, po czym pani poszła na zaplecze przynosząc mi oczekiwany egzemplarz. Nie mam pojęcia dlaczego cała ta seria była właśnie tam - na zapleczu, a nie na półkach.
Ta część wciągnęła mnie równie szybko jak poprzednia i po kolejnych kilku dniach także ta była przeczytana. Pewne momenty mnie troszkę nudziły, ale mimo wszystko przeczytałam do końca i sięgnęłam także po część trzecią i ostatnią - Nowe oblicze Greya.
Mogę powiedzieć, że podoba mi się fabuła tej książki - losy bohaterów, wzloty, upadki, kłótnie i rozmowy. Sceny erotyczne, moim skromnym zdaniem, pozostawiają wiele do życzenia, nie wywołują u mnie żadnych emocji - może czasem zdziwienie, poza tym są tam, ale równie dobrze mogłoby ich dla mnie nie być. Nie do końca rozumiem fascynację tą książką, mimo, że mi się podoba, nie jest taką, która musiałaby koniecznie zająć miejsce w mojej liście ulubionych książek. Polecam ją znajomym, bo wiem, że lubią to, co ja i mogłoby im się to spodobać. To, że w ogóle po nią sięgnęłam było kierowane furorą, jaką zrobiła ta książka i czytając czułam rozczarowanie.. Spodziewałam się czegoś spektakularnego, mocnego, nowego, a tak się nie stało.. Niestety.

A o czym seria?

Anastasia Stelle - szara myszka, studentka lubiąca czytać książki poznaje przystojnego i  bogatego przedsiębiorcę Christiana Greya. On widzi w niej coś, co go pociąga, ona onieśmielona i oczarowana jest nim od pierwszego spojrzenia. Poznają się podczas wywiadu, później on pojawia się w sklepie, w którym ona pracuje, później spotkanie podczas sesji zdjęciowej i oboje nie potrafią o sobie zapomnieć. W końcu pada propozycja, by ona była jego "uległą" i tak rozpoczyna się ich erotyczna historia.. Trwająca trzy tomy..

Tak, tak, tak - zabijecie mnie, bo o książce wszędzie :D
Polecam poczytać opinie i dyskusje na temat książek choćby tu.
Nie wiem jak Wy, ale ja się uśmiałam - bardzo :D

Powoli zbliża się też film na podstawie tej książki - mimo wszystko chcę zobaczyć - tak z ciekawości :) Premiera 13 lutego 2015 - na Walentynki w sam raz :D

A co Wy o tym myślicie?
Pozdrawiam
Maddie

Łukasz Gołębiewski - Xenna moja miłość


To pierwsza książka, którą chcę się z Wami podzielić. Czytałam ją już jakiś czas temu, ale wrażenie, jakie na mnie zrobiła, trwa do dziś. Jest to jedna z moich ulubionych książek. Dlaczego? Bo jest taka prawdziwa, trafia do mnie jak żadna inna. Jednym wydaje się zbyt prostacka, słaba, ale dla mnie to wręcz totalne dzieło. Jeszcze nigdy po przeczytaniu książki nie czułam się tak, jak po przeczytaniu Xenny. Póki co, to jedyna książka, którą czytałam dwa razy, co mi się nie zdarza, bo nie lubię sięgać po to samo kilka razy, ale do tego z pewnością jeszcze kiedyś wrócę, bo warto - urzekła mnie na całego. Z każdym kolejnym sięganiem po nią można odnaleźć tu coś nowego. Owszem, przesycona jest erotyzmem i kolokwializmami. Tak, pisana w sposób prosty, ale jest to tu takie wybitne. Czyta się ją bardzo szybko, a każda strona ma w  sobie coś porywającego. Daje do myślenia, czasem szokuje i wzrusza. Rozbraja i porywa.

A teraz krótko o tym, co w książce.
Tytułowa bohaterka - Xenna (choć nie jest to jej prawdziwe imię, nazwał ją tak bohater) to młoda dziewczyna, lubiąca dobrą zabawę i ryzyko. Spotyka Jego - dojrzałego pisarza z skłonnościami do alkoholu. Poznają się w klubie podczas koncertu punkowego zespołu Deuter. Ona zafascynowana jest nim, jego pracą, sposobem bycia, Jemu podoba się głównie jej ciało, ale dostrzega w niej coś, co sprawia, że nie jest mu obojętna. Spotkanie za spotkaniem i tak zaczyna się ich
intrygujący romans. Alkoholowe libacje, kłótnie, a potem łóżko. Ona się zakochuje, a on boi się lub nie chce zaangażować. Wybuchowa mieszanka alkoholu i seksu przeplatająca się z emocjami bohaterów.

A teraz troszkę cytatów:

Chodźmy się kochać, mówisz, a ja nie muszę nigdzie iść bo kocham cię tu i teraz.
Pieprznięta laska. Ale to szaleństwo najbardziej mnie pociągało. Czy ją wtedy kochałem? Raczej byłem pod jej urokiem. Wiedziałem, że to nie życie, lecz jakiś narkotykowy sen, z którego obudzę się z bólem głowy. Wiedziałem, że beztroska nie będzie wiecznie trwać.
Okiełznać kobietę-kota to ciężka sprawa, ale powiedzmy szczerze - proste rzeczy nudzą. 
[...] alkohol zmienia sposób widzenia. Rzeczy podłe potrafią wyglądać cudownie, cudowne – podle. I sam nie wiesz z kim masz do czynienia.
 Xenna wtuliła się we mnie i zasnęła. Ja byłem trzeźwy, zły, upokorzony. Może wtedy, czując jej bijące serce (bardziej interesował mnie kształt jej piersi) po raz pierwszy zacząłem myśleć, że mam poważny problem? To nie była zwykła dziewczyna, którą przywozisz z knajpy na jedną noc do domu, dmuchasz i nad ranem mówisz: adieu. Miała charakter. I usilnie wwiercała się w moje poukładane i w sumie beztroskie życie. Miałem kasę, święty spokój, żyłem sobie samotnie z dnia na dzień. A tu mi baba zasypia przytulona, miarowo oddycha, czuje się bezpieczna w ciepłym wyrze,  a ja głaszczę jej włosy zamiast spać. I nawet już nie myślę o ruchaniu,  tylko o tym, jaka z niej krucha istota. Wrażliwa i rozedrgana. Dziwny, dziwny świat…
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
A może już czytaliście? Co o niej sądzicie?

Dobranoc!
Maddie

Nowy start

Witam :)
Niestety, musiałam stworzyć bloga na nowo.. Coś mi się w tamtym pomieszało, zepsuło i nie działało i oto jest - nowy, może ładniejszy. Przywrócę tu jeden post z tamtego, a niedługo możecie spodziewać się nowych. Będzie to blog o mojej drugiej miłości - książkach, także zapraszam wszystkich miłośników, ale również tych, do których czytanie nie do końca przemawia. Może Was zainspiruję :)



Pozdrawiam
Maddie 
Lydia Land of Grafic